Większość ludzi na ogół wierna
się jednemu odpowiadającemu im gatunkowi literackiemu. Ja natomiast lubię
eksperymentować. Moim priorytetem przy wyborze książek jest oryginalność. Muszą
one zawierać kawałek duszy autora. Podstawą dobrej książki jest indywidualne
podejście do procesu tworzenia. Przykładami twórców spełniających ten warunek
są: sir Terry Pratchett lub Haruki Murakami. Ostatnio natknąłem się na książkę
nieznanej mi dotąd autorki Scarlett Thomas pt. „Koniec Pana Y“. Już po przeczytaniu pierwszych stron wiedziałem, że jest
to lektura zasługująca na moją uwagę.
W swojej powieści S. Thomas
przedstawia nam dosyć niecodzienną bohaterkę. Jest nią Ariel Manto, młoda doktorantka na uniwersytecie filozofii,
entuzjastka eksperymentów myślowych, szczególnie zafascynowana twórczością
tajemniczego XIX-sto wiecznego autora Thomasa E. Lumasa. Postać Ariel jest
niezwykła w swej zwyczajności. Jest to osoba pełna sprzeczności oraz słabości.
Jak każdy z nas, ma ona również swoje tajemnice, bo czymże byłby człowiek bez tajemnic? Fascynacja
bohaterki szybko wpędza ją w kopoty, wpada jej bowiem w ręce prawdziwy biały
kruk pod postacią książki „Koniec Pana Y“ (zbieżność tytułów może być konfundująca)
autorstwa wyżej wymienionego Thomasa E. Lumasa. Jak głosi plotka, dzieło jest
przeklęte, jednakże Ariel nie należy do osob przesądnych. Jest za to bardzo dociekliwa, zatem groźba klątwy nie powstrzymuje jej przed
przeczytaniem. Książka dotyczy, wydawać by się mogło rzeczy niemożliwej-
czytania w cudzych myślach, przy pomocy homeopatycznej receptury. Nietrudno się
domyślić, iż bohaterka bez dłuższego zastanowienia podejmuje próbę sporządzenia
tajemniczego eliksiru. Udaną próbę! Z momentem osiągnięcia przez bohaterkę
stanu opisanego w książce, fabuła staje się niezwykle chaotyczna, jednakże nie
jest to efekt braku umiejętności pisarskich autorki. Jest to celowy zabieg
mający za zadanie zwizualizować czytelnikowi zawiłość ludzkiej psychiki. Od
pewnego punktu trudno już odróżnić rzeczywistość od fikcji. Mimowolnie nasuwa się pytanie „czy świat
wokół mnie jest prawdziwy? Skąd pewność, że to co widzę, co czuję i słyszę, nie
jest jedynie złudzeniem zaprojektowanym przez mój własny umysł?“. Paradoksalnie,
im więcej dostajemy odpowiedzi, tym więcej mamy pytań. Sensem tej lektury jest
więc uświadomienie czytelnikowi siły autosugestii.
Nie jest to książka dla
każdego. Już od początku, czytelnik jest przytłaczany faktami naukowymi oraz
niebanalnymi przemyśleniami. Pierwsza strona wita nas teorią symulakrów, a to
dopiero początek. „Koniec Pana Y“ może być dla pewnej grupy czytelników
kategoryzowany jako „ciężka“ lektura, ponieważ jest ona wypełniona
filozoficznymi dywagacjami o naturze człowieka oraz dysputami na temat takich
zjawisk jak: funkcja falowa czy Kot Schrodingera. Dużym plusem tej powieści jest pobudzanie ciekawości odbiorcy przy pomocy przystępnie przedstawionych
ciekawostek naukowych. Dodatkowo jest to lektura zmuszająca do myślenia, gdyż w trakcie jej czytania jesteśmy wręcz „obrzucani“ filozoficznymi paradoksami,
obok których nie da się przejść obojętnie. Z tego względu jest to
zdecydowanie książka dla osob ciekawych świata oraz żądnych wiedzy, a nie dla
kogoś, kto szuka przyjemnej historii w sam raz na letnie popołudnie. Sama
fabuła może kojarzyć się z dosyć abstrakcyjnym kryminałem, dlatego
wielbiciele gatunku mogliby odnaleźć
w tej książce coś dla siebie. Niemniej, dzieło Scarlett Thomas jest moim
zdaniem raczej kierowane do czytelników nastawionych na intelektualistyczny
wywód zgrabnie przemycony w dobrej, trzymającej w napięciu powieści, i właśnie
takim osobom ją polecam. Filip Habiniak 2F
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz